ul. Prusicka 12, 55-100 Trzebnica
Imieniny: Laury, Leszka, Marcjana
Warsztaty Dziennikarskie preTeksty ze Szczyptą Muzyki
Warsztaty dziennikarskie preTeksty ze Szczyptą Muzyki dedykowane są tym, którzy pragną rozwijać swój warsztat dziennikarski i poszerzać wiedzę o języku polskim. Na zajęciach będziemy robić różne ćwiczenia, które pozwolą nam wyeliminować błędy językowe, ortograficzne i stylistyczne. Poznamy także formy dziennikarskie i zrealizujemy każdą z nich na zajęciach. Poznamy także wskazówki i źródła inspiracji w tworzeniu własnych tekstów. Będziemy dzielić się swoją dotychczasową twórczością, ale też spróbujemy stworzyć coś nowego. Poznamy istotę warstwy literackiej w tekstach piosenek, próbując analizować wybrane utwory polskie i zagraniczne. Poznamy tajniki dziennikarstwa muzycznego uczestnicząc w wydarzeniach kulturalnych i pisząc o nich. Planujemy także, aby wybrane teksty ukazywały się regularnie na łamach Panoramy Trzebnickiej. Zajęcia przeznaczone są dla dzieci i młodzieży.
Podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy podopieczni sekcji warsztatów dziennikarskich „preTeksty ze szczyptą muzyki” przeprowadzili swoje pierwsze wywiady z członkami zespołów Blackberry Brothers, Hedge the Hog oraz Dobry Zespół. Poniżej publikujemy fragmenty efektów ich pracy.
Rozmowa Ani Giezek z Jakubem Jeżyną i Mateuszem Polańskim z zespołu Blackberry Brothers, który wystąpił w sobotę, 14 stycznia, w artKawiarni.
Ania Giezek: Dzień dobry.
Kuba Jeżyna: Cześć.
Od kiedy interesujecie się muzyką?
K. J.: Ja w zasadzie odkąd pamiętam. Myślę, że gdzieś tak od szkoły podstawowej, gdy mój brat, z którym gram w zespole, przyniósł pierwsze piosenki, chyba Metalliki, no i od tego się wszystko zaczęło.
Mateusz Polański: Ja też raczej odkąd pamiętam. To podstawowa sprawa, od dwudziestu lat jakoś.
Kto był waszym idolem, inspiracją muzyczną w dzieciństwie, a kto jest teraz?
K. J.: To jest bardzo dobre pytanie. Jeśli o mnie chodzi, to taką pierwszą, najważniejszą dla mnie inspiracją był zespół Dżem, na samym początku przygody muzycznej, a teraz jest ich tak dużo, że trudno by wymienić, nie dałbym rady wskazać jednej.
M. P.: Ja kiedyś bardzo dużo słuchałem zespołu Pearl Jam, więc idolem muzycznym był dla mnie Eddie Veder. Później to się zmieniało przez bluesa amerykańskiego, korzenie bluesowe, wokaliści i muzycy typu John Mayall, a teraz Warren Haynes i Susan Tedeschi. To są artyści, którzy mnie inspirują.
K. J.: W zespole większość z nas słucha podobnej muzyki, bo ci artyści, których Mateusz wymienił, ja mogę też spokojnie wymienić. To jedna z większych inspiracji muzycznych.
Proszę, wyjaśnijcie nazwę zespołu.
K. J.: Wyjaśnienie jest bardzo proste. Ja z moim bratem mamy na nazwisko Jeżyna, blackberry to jeżyna po angielsku, jesteśmy braćmi więc zespół nazywa się Blackberry Brothers.
W waszym zespole dwukrotnie pojawiają się takie same nazwiska. Czy jesteście ze sobą spokrewnieni?
K. J.: I tak, i nie (śmiech). Tak, jak ci powiedziałem, ja i mój brat jesteśmy ze sobą spokrewnieni, a Krystian z Hubertem, którzy mają na nazwisko Kot, nie są ze sobą spokrewnieni.
Czyli to przypadek?
K. J.: Tak, chociaż Mateusz przedstawiając zespół mówi: Krystian Kot i jego brat Hubert.
M. P.: Tak naprawdę wszyscy jesteśmy braćmi w tym zespole.
Jaki inne zawody chcielibyście wykonywać albo wykonujecie? Czy utrzymujecie się z muzyki?
K. J.: (śmiech) Nie, nie utrzymujemy się z muzyki, każdy z nas pracuje. Ja pracuję w urzędzie miasta w Oleśnicy, gdzie zajmuję się promocją miasta. Robimy tam dużo ciekawych rzeczy, więc ja na swoją pracę nie narzekam. Aczkolwiek gdybym miał możliwość żyć tylko z grania, to nawet bym się nie zastanawiał pięciu minut, tylko bym to zrobił.
M. P.: Nie, ja raczej zawodu bym nie zmieniał, ale podobnie jak Kuba - gdyby pojawiła się właśnie szansa życia, czy utrzymywania się z bycia muzykiem to poświęciłbym na to większą część życia.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad Marceliny Kopyś z zespołem Hedge the Hog, który wystąpił jako pierwszy na finale WOŚP w sali widowiskowej GCKiS.
Marcelina Kopyś: Dzień dobry. Chciałam pogratulować wspaniałego występu. Jak się wam grało na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy?
Mateusz Hercuń: Bardzo dobrze, lubię grać na dużych scenach, bo wtedy nie ma ryzyka, że np. nabiję się na gryf basisty (śmiech).
Skąd pomysł na nazwę zespołu, kojarzącą się w języku angielskim ze słowem "jeż"?
Marcin Jeżewski: Założyliśmy ten zespół z Tomaszem. Poprzednia gitarzystka uznała, że dobrym pomysłem będzie przekręcenie wyrazu "jeż", czyli hedgehog, i tak już zostało.
Justyna Krzepkowska: Gdy dołączyłam do zespołu, to od razu wiedziałam, że nazwa pochodzi od nazwiska Marcina.
M. H.: Słowo "hedgehog", czyli jeż, składa się z dwóch słów: "hedge", czyli płot oraz "hog", co oznacza świnię.
Tomasz Lisowski: Dodam jeszcze, że można do tego dorobić ciekawą filozofię, że to jest takie odgradzanie swojej dzikiej natury na scenie. Jesteśmy strasznymi zwierzętami na scenie, więc ta nazwa idealnie do nas pasuje.
Jaki koncert w swojej karierze najmilej wspominacie?
M. J.: Dzisiejszy oraz nasz pierwszy koncert podczas WOŚP w Trzebnicy. Miło się współpracuje z Gminnym Centrum Kultury i Sportu w Trzebnicy. Przy okazji pozdrawiamy panią Kasię.
Skąd taki ciekawy pomysł na klip w piosence Cracked Perfection?
T. L.: Marcin rzucił pomysł, by wykorzystać atrament. Ja miałem z kolei taki, by coś wpadało do wody. Gdy tylko to usłyszałem, to już widziałem w głowie jak to będzie wyglądać. Idea polega na tym, że tak jak w tekście, zła strona może przyciągać coś czystego i jak to zawsze zostawia jakiś ślad, np. na duszy. Tak, jak nie odbarwi się wody, tak właśnie jest też ze źle wpływającymi na życie zdarzeniami czy osobami.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad Natalii Dudek z zespołem Dobry Zespół.
Natalia Dudek: Skąd pomysł na nazwę zespołu Dobry Zespół?
Barbara Ulatowska: W ubiegłym roku zostaliśmy zaproszeni na Święto Sadów. Zapytano się nas jaką mamy nazwę zespołu. Poprosiłam mojego kolegę, z którym pracuję, o pomoc w znalezieniu nazwy. Kolega powiedział: "jesteście dobrym zespołem", sugerując, że możemy się tak nazwać, więc tak już zostało.
Jak zwalczacie stres albo czy w ogóle macie stres przed występem?
B. U.: No na pewno się stresujemy, jak każdy zespół, ale ważne jest dobre nastawienie. Jak widzimy, że ludzie się cieszą, bo usłyszą dobrą muzykę, to na pewno jest nam miło.
Jak zaczęła się wasza kariera muzyczna?
B. U.: Kariera? To zależy. Jeśli chodzi o nasz skład, to gramy razem od niedawna (śmiech). Gdy się poznaliśmy, to od razu dobrze nam sie razem grało, więc postanowiliśmy założyć zespół.
Jakie macie najlepsze wspomnienia koncertowe?
B. U.: Dzisiejszy koncert oraz ten na ubiegłorocznym Święcie Sadów to chyba były nasze najfajniejsze koncerty.
Jakie macie plany na przyszłość?
B. U.: Na pewno chcemy grać przede wszystkim i rozwijać się w tym składzie.
Który raz gracie dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy?
B. U.: To był nasz pierwszy koncert dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.